Zapach kiełbasy wyborczej
  • Krzysztof RybińskiAutor:Krzysztof Rybiński

Zapach kiełbasy wyborczej

Dodano:   /  Zmieniono: 
Gdy partia opozycyjna prowadzi w sondażach, można się spodziewać licznych prób wyrwania z budżetu tyle kasy, ile się da. Politycy zagrożeni utratą dostępu do koryta zrobią bowiem wszystko, żeby przy korycie pozostać

Polacy są karmieni kiełbasą wyborczą. Ten produkt nie ma nic wspólnego z kiełbasą, to wyrób kiełbasopodobny, składający się głównie z trocin, konserwantów, polepszaczy smaku i środków chemicznych zatrzymujących wodę, żeby „kiełbasa” ważyła więcej. Po spożyciu takich frykasów człowiek przez jakiś czas czuje się syty, dzięki polepszaczom smaku i zapachu jedzenie może nawet dobrze smakować. Jednak po jakimś czasie staje się coraz bardziej chory, bo przecież taka dieta nikomu nie służy.

No dobrze, w mediach czasami mówi się o kiełbasie wyborczej, ale czy ktoś ją naprawdę widział, czy to tylko taki twór medialny? Otóż formalnie po raz pierwszy istnienie tego produktu udowodnił mój zespół badawczy w zeszłym roku w raporcie „Rola grup interesów w procesie stanowienia prawa w Polsce”. Zbadaliśmy 1366 ustaw dotyczących sfery gospodarczej i społecznej, uchwalonych w latach 1989–2011, czyli 37 proc. wszystkich uchwalonych w tym czasie.

Okazało się, że jedna trzecia ustaw realizuje interes grupowy kosztem interesu publicznego, prawie połowa ogranicza wolność gospodarczą, a dwie trzecie ustaw generuje koszty dla finansów publicznych. (...)

Cały artykuł dostępny jest w 15/2014 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także