Przez jałmużnę do bogactwa?

Przez jałmużnę do bogactwa?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fundusze europejskie mają przyczynić się do dynamicznego rozwoju krajów, które je otrzymują. W rzeczywistości są rozsadnikiem patologii, a ich wpływ na rozwój może być wręcz ujemny.

Paweł Wawrzyński

Zjednoczone narody Europy chciałyby osiągać rozmaite cele, takie jak budowa infrastruktury drogowej, rozwój konkurencji, postęp technologiczny, rozwój kompetencji ludności poszukiwanych na rynku pracy, tworzenie społeczeństwa informacyjnego itp. Na przeszkodzie stoi problem znany ludzkości od zarania, elegancko ujęty przez Bertolta Brechta: „Toć raj na ziemi stworzyć każdy chce. Ale czy forsę ma? Niestety, nie”. Aby europejskie państwa narodowe nie były osamotnione w borykaniu się z tym problemem, Unia Europejska udostępnia im swój budżet. Wsparcie finansowe potrzebne do realizacji wymienionych ambitnych celów odbywa się na takiej zasadzie, że otrzymują je podmioty, które deklarują, iż będą realizowały projekty zbieżne z tymi celami.

Media europejskie systematycznie ujawniają rozmaite „nieprawidłowości” w dystrybucji środków unijnych. Trzy lata temu okazało się na przykład, że za 40 mln forintów (około 300 tys. zł) z budżetu UE została wybudowana na Węgrzech wieża obserwacyjna o wysokości 40 cm.

Absurdalne wydatkowanie funduszy unijnych może dotyczyć całych programów. Na przykład Europejski Fundusz Społeczny prowadzi program wsparcia projektów „promujących zatrudnienie w UE” przez szkolenia kierowane do osób bezrobot- nych i zagrożonych bezrobociem. W la- tach 2005–2012 wydano 300 mln euro w ramach tego programu. Okazuje się, że blisko połowa tej kwoty została pozyskana przez międzynarodowe koncerny, takie jak ING, Unilever, Philips, Mercedes-Benz, BMW, Renault, Heinz, EDF, Nestle, Pepsi Cola, Deutsche Bank, na staże i szkolenia ich kadry zarządzającej.

(...)

Cały artykuł dostępny jest w 13/2014 wydaniu tygodnika Do Rzeczy.

Czytaj także