Roszkowski: Lewica zachowuje się jak Julki, które krzyczą na ulicach

Roszkowski: Lewica zachowuje się jak Julki, które krzyczą na ulicach

Dodano: 
Marcin Roszkowski
Marcin Roszkowski
– Lewica idzie w kierunku szaleństw, obecnych od pewnego czasu w Europie Zachodniej i USA. Nie są to zatem nowe pomysły polskich lewaków – mówi w rozmowie z portalem DoRzeczy.pl Marcin Roszkowski, prezes Instytutu Jagiellońskiego.

Posłanka Lewicy Anna Maria Żukowska porównała do niewolnictwa sytuację, w której osoba nieletnia zarabia pieniądze. Co Pan o tym sądzi?

Marcin Roszkowski: Nawet posłowie RP zachowują się jak Julki, które krzyczą na ulicach głupie rzeczy. Lewica idzie w kierunku szaleństw, obecnych od pewnego czasu w Europie Zachodniej i USA. Nie są to zatem nowe pomysły polskich lewaków. To nie jest wykorzystywanie dzieci w kopalniach, tylko sytuacja, w której młodzi ludzie są w pewien sposób kształtowani. Te obawy nie są czymś kompletnie nieuzasadnionym. Niestety nasza lewica zachowuje się coraz głupiej, a im głupszy pomysł tym głośniej go akcentuje. Miejmy nadzieję, że nie będzie im dane rządzenie Polską i wdrażanie w życie tych wariactw.

Jak zatem należy kształtować etos pracy w młodych ludziach?

Wartości biorą się przede wszystkim z pracy. Politycy Lewicy powinni to rozumieć. Udawało im się to jeszcze kilkadziesiąt lat temu, a teraz idą w kierunku kompletnego szaleństwa. Z ludzkiej pracy bierze się wszystko, co nas otacza, a podważanie tej prawdy jest głęboko nieuzasadnione. U pani Hanny Zagulskiej pojawiło się nawet stwierdzenie „pracka”. W jej mniemaniu komputery biorą się ze zbiorek internetowych, a praca jest ekstrawaganckim zachowaniem osób, które mają na to ochotę. Tak jednak nie jest. Takie podejście rozwala społeczeństwo, a tego typu zachowanie jest po prostu głupie. Długofalowo społeczność, która zostanie tak skonstruowana, nie będzie potrafiła odpowiednio działać.

Cześć obywateli chciałaby pracować, ale ich branże zostały zamknięte. Jak skomentuje Pan przedłużenie obostrzeń przez rząd?

Wirus rozwija się tak jak gospodarka, czyli przez ruch. Każdy rządzący, nie tylko w Polsce, ma dylemat, jak dużo zostawić przestrzeni do roznoszenia się wirusa i na ile pozwolić funkcjonować gospodarce. Te dylematy są obecne, ale powinniśmy powoli się otwierać. Miejmy nadzieję, że brzegiem, do którego zmierzamy, są szczepionki. Niestety wirus roznosi się wraz z naszym ruchem, a więc nie ma w tej kwestii dobrych rozwiązań. Przedsiębiorcy reprezentujący np. branżę gastronomiczną cierpią, ponieważ nie uzyskują przychodów, a ponoszą koszty prowadzenia firmy. Podsumowując, powinniśmy otwierać gospodarkę, ale też likwidować przyczynę, która leży u podstaw jej zamknięcia. Kwestie zdrowotne powodują recesje i kryzysy polityczne na świecie.

Co sądzi Pan o założeniach Nowego Polskiego Ładu? Czy może on być odpowiedzią na te dylematy?

Filozofia tego projektu opiera się na tym, że jest bardzo dużo płynności dostarczonej na rynek. Pozostaje pytanie, czy ta płynność zostanie skonsumowana przez mądre decyzje i wsparcie dla konkretnych sektorów gospodarki. Bardzo dobrze, że został położony duży nacisk na cyfryzację usług publicznych i prywatnych firm, ale także na transformację gospodarczą i energetyczną. Jest bardzo dużo sektorów, które powinny na tym skorzystać i być kołem zamachowym recesji, którą mamy.

Źródło: DoRzeczy.pl
Czytaj także